FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Opowieści dziwnej treści by Nataniel_Ryszarrd Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:45, 15 Lut 2009 Powrót do góry

1 maja 2020 roku...
#Dzień 1 Godz. 12 00 siedziba klanu Salem#

*Woolf wbiega do namiotu, w którym zazwyczaj przebywa szef, lecz dzisiaj zastał tam tylko Aneczkę, która rozmawiała z Astianem*

-Witaj Aneczko, nie widziałaś może, BloodLogana?
-Nie, ale właśnie Astian opowiada mi jak Blood mijał go przy bramie i najwidoczniej bardzo mu się spieszyło, a dlaczego pytasz kochanie?
-Dostałem wiadomość od Fausta, że akademia potrzebuje pomocy! Idę poszukać Blooda


-Woolf! Woolf!
*Woolf obraca się i widzi Tomka1044, który stoi przy bramie i kogoś przywołuje*

-Co się stało? Umarł ktoś?!
-Był tu przed chwilą jakiś pijak i powiedział mi, że ktoś porwał naszego szefa!
-Ale jak to możliwe?!
-Nie wiem, pijak mówił, że Blood zmierzał w kierunku siedziby naszej akademii i dwie ponure postacie wciągnęły go do garnizonu!
-Zorganizuj ludzi! Dwa oddziały, po pięciu żołnierzy!
-TAK JEST!

*Tomek odbiega*

*Woolf wybiega z siedziby i zmierza w kierunku Domu Publicznego*


#Dzień 1 Godz. 12 59 siedziba klanu Salem#

*Na głównym placu siedziby stoją dwa oddziały*
**Odział pierwszy, dowódca: Tomek1044**
-Czy wszyscy są?!
Rogaty?!
-Jestem!
-Adrian666?!
-Obecny!
-ghost32?!
-Gotowy do walki!
-marQ?!
-Na miejscu!
-Ustawić się przy bramie i czekać na rozkazy!
-TAK JEST!

**Odział drugi, dowódca: Aneczka**
-Wszyscy gotowi do walki?!
-Puszmen?
-TAK!
-DeeSeL?
-No jasne!
-arnold?
-Gotowy i zwarty!
-Astian?
-TAK JEST!
-Naszym zadaniem jest udanie się do akademii w celu uzyskania wszelkich informacji o oblężeniu! RUSZAMY!

*Odział drugi wybiega z placu i w zwartym szyku zmierza w kierunku martwej rzeki, gdzie znajduje się siedziba akademii Salem *


#Dzień 1 Godz. 13 25 Dom Publiczny#

*Woolf podchodzi do zaprzyjaźnionego alfonsa*

-Witaj Robercie!
-O! Jak się masz mój stary przyjacielu?
-Dob... nie ważne! Czy wiesz może, czy jakiś klan nie planował spisku przeciwko mojemu szefowi?
-Doszły mnie słuchy, że klan Gryff wynajął dwóch najemników, aby porwali BloodLogana, lecz, nie wiem, po jaką cholerę!
-Dziękuję! Bardzo mi pomogłeś!

*Woolf wybiega z burdelu i biegnie do siedziby klanu Salem*


#Dzień 1 Godz. 13 59 Akademia Salem#

**Odział drugi **
-Wy poczekajcie przed brama, a ja wszystkiego się dowiem
-Tak jest, jeżeli nie wrócisz za 30minut wchodzimy!

*Aneczka wchodzi do głównego budynku siedziby*
-Witaj Faust!
-Witaj Aneczko przyszliście nam z pomocą?
-Nie, złóż mi dokładny stan sytuacji!
-Tak, więc oblega nas klan: Gryff posiadają dwóch najemników posiadających 500 i 749 punktów, dane personalne nieznane. Pierwsza faza kończy się za pięć godzin. Oblężenie o przejęcie kwadratu.
-Czyj kwadrat?
-MÓJ!
-Dobrze, no niestety musicie sami sobie poradzić, mamy sytuację kryzysową w klanie.
-A, co się stało?!
-Porwano, BloodLogana, lecz jeszcze nie wiadomo, kto to zrobił
-Cholera jasna! Morgis1, dowódca Gryffu, tydzień temu wysłał nam kuriera, który powiedział, że jeżeli nie odwołamy oblężenia na ich sojuszniczy klan, to nasz główny klan będzie skończony, Lecz myśleliśmy, że to jakieś bzdury
-I DOPIERO TERAZ MI O TYM MÓWISZ!!!
*Aneczka wybiega z siedziby akademii i dołącza do oddziału*
-Najprawdopodobniej to klan Gryff zorganizował porwanie! Musimy jak najszybciej powędrować do siedziby!
*Odział drugi w pośpiechu biegnie w stronę miasta*

#Dzień 1 Godz. 14 34 Siedziba Klanu Salem#

*Woolf wbiega na plac i podchodzi do Tomka1044 stojącego niedaleko zbrojowni*
-Dowiedziałem się, że klan Gryff wynajął dwóch najemników, aby porwali Blooda...
-Ale, po co?!
-Nie mam pojęcia, może Aneczka czegoś więcej się dowie...
-Tak, poczekajmy na nich, lada chwila powinni wrócić...

#Dzień 1 Godz. 14 43 Siedziba Klanu Salem#
*Na główny plac wbiega drugi oddział*

-I, co Aneczko, czego się dowiedzieliście?!
-Klan, Gryff, zagroził naszej akademii, że jeżeli nie odwołają oblężenia na ich sojuszniczy klan to MY będziemy skończeni...
-Kiedy to było?!
-Tydzień temu
-I dopiero teraz się o tym dowiadujemy?
-No niestety

#Dzień 1 Godz. 15 00 Siedziba Klanu Salem#
*Kurier podchodzi do głównej bramy Siedziby*

-Czego tu szukasz?!
-Jak cię zwą?
-ghost32! A co?!
-Wezwij tu zastępcę waszego szefa!

*ghost32 biegnie do namiotu rady klanu*
-Woolf!
-Co się stało!
-Kurier cię wzywa!
-A gdzie on jest?
-Stoi przed bramą...
*Woolf,Aneczka,Tomek1044 i ghost32 biegną do bramy*
-Czego?!
-Czy ty się zwiesz Woolf?
-Tak
-Mam wiadomość od Morgis1, oto ona:
Mamy waszego szefa, jeżeli chcecie go odzyskać, stawcie się dziś o godzinie 23 00 na pustyni rozpaczy, rozegramy tam walkę, jeżeli my wygramy, rozwiążecie klan, a jeżeli wy... oddamy wam szefa i nie będziemy was gnębić!
*Kurier odchodzi pozostawiają po sobie tylko smród*

#Dzień 1 Godz. 22 00 siedziba klanu Salem#
*Na placu głównym stoją dwa oddziały i zastępca bossa, Woolf*
-Ruszamy na pustynie rozpaczy!
-Według mnie z Gryfami sobie poradzimy, ale co jeżeli zaatakują nas, smoki?
-Nie lękaj się Puszmenie! Smoki o tej porze są na polowaniu w bagnistym lesie...
-Chyba, że tak... No, więc Woolfie ty tutaj rządzisz.
-Niech oddział pierwszy pójdzie przodem, ja za nim a zaraz za mną oddział drugi, Zrozumiano?! MUSIMY WYGRAĆ TĄ WALKĘ!
-TAK JEST!
-TAK JEST!

**Odział pierwszy**
*Tomek1044 sprawdza obecność, mówi*

-Wszyscy gotowi?
-Oczywiście!
-Tak, więc w pierwszej linii:
Rogaty i Adrian666 za wami idę ja a za mną ghost32 i marQ
Zrozumiano?
-Tak jest, lecz dlaczego wszyscy musimy walczyć bronią białą?
-Ponieważ w nocy nad pustynią rozpaczy jest wielka mgła... a z bronią palną nic nie będziemy widzieć, lecz jeśli będziemy mieli broń białą, będziemy musieli znaleźć się blisko przeciwnika i będziemy mogli zadawać celne ciosy!
-Zrozumiałem... tak, więc możemy ruszać!

*Tomek obraca się i widzi Woolfa, a zaraz za nim oddział Aneczki stojący w prostej linii *
-Ruszamy! Za godzinę powinniśmy być na miejscu!
*Żołnierze Salem ruszyli w zwartym szyku w kierunku pustyni rozpaczy*

#Dzień 1 Godz. 22 45 Biała Wieża#
*Woolf spogląda na śpiącego białego smoka, mówi do towarzyszy*

-Jeszcze tylko 15 minut i będziemy na miejscu!
#Dzień 1 Godz. 22 59 krawędź pustyni rozpaczy#
*Aneczka wraz ze swoim oddziałem podchodzi do Woolfa*

-Nie uważasz, że jest trochę za cicho?
-Nie wiem, musimy się rozdzielić!
*Odział pierwszy ustawia się dziesięć metrów od Woolfa*
*Oddział drugi ustawia się jedenaście metrów od dowódcy*

*Woolf patrzy w lewo, następnie w prawo*

-Dajmy z siebie wszystko! Nie możemy z tchórzyć!

*Zwarty szyk wojowników rusza wolnym krokiem przed siebie*

-Słyszeliście to?!
-Ale co?
-Tak jak by ktoś wyciągał miecz z pochwy...
-Chyba ci się zdawało Astianie
-Raczej nie...

*Nagle z mgły wybiega potężny wojownik trzymający w rękach uniesiony do góry miecz dwuręczny*

**Odział pierwszy**
-Rogaty i Adrian666 biegnijcie na niego z lewej strony! ghost32 i marQ z prawej! Ja pójdę na niego od przodu!

**Odział drugi**

-Pozostać na pozycjach! Gdy Tomek1004 sobie nie poradzi, wkroczymy im na pomoc!
-Nie ma mowy!

*DeeSeL wybiega z szyku, wyciąga dwa miecze i wyprzedza Tomka1044*
*Przeciwnik uśmiecha się i szybkim rzutem oka ocenia sytuację*
*DeeSeL wyskakuje w górę, robi zamach prawym mieczem uderza!*
*Przeciwnik unika ciosu i szybkim ciosem odcina prawą rękę napastnika*
*DeeSeL upada na ziemię*
*Przeciwnik unosi z uśmiechem na twarzy miecz w górę chce już uderzyć, lecz nagle!*
-Ty chciwy najemniku!
*Rogaty i Adrian666 podbiegają do przeciwnika, Rogaty zadaje cios z lewej strony przeciwnik splunął krwią, w tym samym czasie Adrian666 wbija miecz samurajski prosto w prawy bok przeciwnika, DeeSeL ostatnimi siłami wbija miecz w brzuch najemnika*
*Najemnik ostatnimi siłami unosi miecz przed siebie*
-Nie pozwolę się zabić!
*Wykonuje obrót o 360stopni na kolanie i odcina głowę Rogatemu i Adrianowi666*
*DeeSeL z przerażeniem patrzy na leżące głowy przyjaciół, już tylko czeka na śmierć*
*Przeciwnik wykonuje zamaszysty ruch w powietrzu*
*DeeSeL spogląda na przerażoną twarz najemnika*
*Najemnik upada na ziemię z trzema mieczami w plecach*
*Tomek1044, ghost32 i marQ wyciągają z przeciwnika swoje miecze*
-Dzięki Bogu! Już myślałem, kto mi wykopie dołek na cmentarzu!
-A ja myślałem, że nie damy mu rady!

**Odział drugi**
*Aneczka podbiega do DeeSeLa*
-I, czemu mnie nie posłuchałeś! Wracaj do siedziby! Tam cię opatrzą! I niech przyślą Kapłana, aby przywrócił nie-życie naszym bohaterom!
-Tak jest!

*DeeSeL odchodzi w głąb mgły*
*Woolf podchodzi do Tomka1044 i Aneczki*

-Ładna robota Tomku! Zmieniamy taktykę, utworzymy jeden odział... Będzie łatwiej, sądzę, że Gryffoni użyją jeszcze tego jednego najemnika do ataku, a sami nie mają zamiaru walczyć!
-Bardzo możliwe... to są tchórze!

*ghost32,marQ,Puszmen,arnold,Astian,Tomek1044,Aneczka i Woolf wchodzą w głąb pustyni*
-Widzicie te światła?!
-Gdzie?
-Tam!
*Astian wskazuje palcem na nie wyraźne światła*

#Dzień 1 Godz. 23 46 jakiś obóz na środku pustyni#
*Odział podchodzi do mężczyzny stojącego przed obozem, mężczyzna mówi*
-Utworzyliśmy krąg, wystawimy naszego najemnika przeciw waszemu dowódcy! Jeżeli wygracie, odzyskacie szefa klanu, a jeżeli nie... Rozwiążecie klan!
-Zgoda! Ale be żadnych numerów!
-Jak sobie życzysz Woolfie!
*Mężczyzna śmiejąc się wchodzi do obozu*
*Odział, wchodzi jest tu piętnastu członków klanu Gryff i BloodLogan zamknięty w klatce*
*Żołnierze Salemu ustawiają się przy kręgu a Woolf wychodzi na środek ringu*
-Jeżeli będą coś kombinować to ich rozwalimy!
-Astianie, wyjdź po cichu z obozu, i ustaw się przy drugiej bramie, tam gdzie stoi dowódca Gryffonów.
-Tak jest!
*Astian wychodzi nie postrzeżenie z obozu*
*Morgis1 który sam siebie zwie władcą Gryfów zwraca się do Woolfa*
-Witaj, wystawimy przeciw tobie naszego najemnika! Mam nadzieje, że przegrasz po jednym ciosie!
-Chciał byś ty tchórzu!

*Na ring wychodzi najemnik średniej budowy ciała, najwidoczniej samuraj, wyciąga swój miecz samurajski i ustawia się przed Woolfem*
-NIECH ZACZNIE SIE WALKA!
*=== RUNDA 1 ===
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 36 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 34 PKT ŻYCIA.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny,, Najemnik zostaje zraniony za 36 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf unika ciosu.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 43 PKT ŻYCIA.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 37 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 33 PKT ŻYCIA.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 31 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf unika ciosu.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 31 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 36 PKT ŻYCIA.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 29 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf unika ciosu.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 42 PKT ŻYCIA.
-Woolf atakuje bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik unika ciosu.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf unika ciosu.
- PODSUMOWANIE -
Najemnik 1418 / 1660
Woolf 1116 / 1262



=== RUNDA 2 ===
-Woolf zadaje cios krytyczny bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 200 PKT ŻYCIA.
-Najemnik zadaje cios krytyczny bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 222 PKT ŻYCIA.
-Najemnik zadaje cios krytyczny bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 89 PKT ŻYCIA.
-Woolf zadaje cios krytyczny bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 235 PKT ŻYCIA
-Najemnik zadaje cios krytyczny bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 500 PKT ŻYCIA.
-Woolf zadaje cios krytyczny bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 300 PKT ŻYCIA.
-Najemnik zadaje cios krytyczny bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 190 PKT ŻYCIA.
-Woolf zadaje cios krytyczny bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 99 PKT ŻYCIA.
-Woolf zadaje cios krytyczny bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 400 PKT ŻYCIA.
-Najemnik atakuje bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf unika ciosu.
-Najemnik zadaje cios krytyczny bronią Dobry Miecz Samurajski, Woolf zostaje zraniony za 110 PKT ŻYCIA.
-Woolf zadaje cios krytyczny bronią Dobry Zwinny Miecz dwuręczny, Najemnik zostaje zraniony za 185 PKT ŻYCIA.
- PODSUMOWANIE -
-Najemnik0 / 1660
-Woolf5 / 1262*
*Najemnik poda na ziemię*
*Woolf resztkami sił utrzymuje się na nogach*
*Żołnierze Gryffu w popłochu zaczynają uciekać, został tylko Morgis1 mówiąc*
-To jeszcze nie koniec! Jeszcze się spotkamy a w tedy będzie po was!
*Morgis1 zaczyna uciekać przez tylną bramę*
-Aaaaaaaaaa
*Morgis1 pada martwy na ziemię*
*Z bramy wychodzi Astian z zakrwawionym mieczem, na który widać jeszcze resztki mózgu Morgisa1*
*Woolf zwraca się do Tomka1044*
-Uwolnij Blooda!
-Już się robi!
*Tomek1044 podbiega do klatki i zwinnym machnięciem miecza odcina łańcuch*
-Dziękuje Tomku!
*BloodLogan podchodzi do Woolfa i mówi*
-Dziękuje wam wszystkim za uratowanie mnie! Chodźmy do Siedziby, chodź przyjacielu, pomogę ci...
*Wszyscy ruszyli w stronę Siedziby głównej, pozostawiając za sobą tylko dwa martwe ciała i palący się obóz*
-Za godzinę powinniśmy być na miejscu.... Nataniel już pewnie czeka z kolacją



2 maja 2020 roku...
#Dzień 2 Godz. 8 00 siedziba klanu Salem#
*Woolf wychodzi na plac główny*
-Chce ktoś iść ze mną na ekspedycję?!
*DomianekACM wychodzi z dwiema doskonałymi ostrymi pięściami niebios na rękach*
-Ja chętnie, ale jakiego stworka masz na myśli?
-Feniksa
-No to idę, wrócę za dziesięć minut, idę się uszykować
-Dobra, przyprowadź ze sobą kogoś, ja też kogoś znajdek znajdę i będzie nas czterech
-OK.! Nie ma sprawy!
*DomianekACM odchodzi*
*Woolf wchodzi w pośpiechu do biblioteki*
-Witaj Anakinie!
-Jak się masz Woolfie?!
-Dobrze, a ty?
-Ja też, masz do mnie jakąś sprawę?
-Tak, chciałbyś iść ze mną zapolować na feniksa?
-Oczywiście, a kto idzie z nami?
-DomianekACM i ktoś jeszcze, Domianek ma kogoś sprowadzić
-Dobrze tak, więc idę naostrzyć Dobry Demoniczny Rapier
*Woolf wychodzi na plac*
-Witajcie to jak gotowi?
-Tak!
*Na placu stoi DomianekACM z Tomkiem1044*
-Czekamy jeszcze na kogoś?
-Tak, Jaszcze Anakin dołączy
-To super!
*Tomek1044 wraz z DomiankiemACM ruszają w stronę bramy*
*Anakin wychodzi z magazynu i dołącza do Tomka1044 i DomiankaACM*
-Witajcie, gdzie Woolf?
-Zaraz przyjdzie
-To dobrze
*Z namiotu wychodzi Woolf z Doskonałą Ostrą Pięścią Niebios Zwinności*
-No to ruszajmy, za godzinkę powinniśmy dotrzeć do Pustyni Efermeh
*Odział ruszył*

#Dzień 2 Godz. 9 20 Pustynia Efermeh#
*Woolf zwraca się do Tomka1044*
-Mam nadzieję, że trafimy na Feniksa
-Ja też
-Anakinie, nie wiesz może, czemu tu tak cicho?
-Może Feniksy poszły na piwa! HA HA HA
-Ważne żeby, chociaż jeden został!
*Śmiałkowie idą wolnym krokiem przez pustynię, nagle słychom przeraźliwy pisk tuż za pobliską wydmą*
*Woolf mówi do DomianekACM*
-My ustawimy się za wydmą, a ty wejdź na jej czubek i zobacz, co tam się dzieje
-Dobra!
*Domianek wchodzi wolnym krokiem na wydmę, już jest na samym szczycie, gdy nagle w górę tuż nad jego głową wzlatuje ogromy feniks*
-To feniks!
*Feniks podlatuje do DomiankaACM DomiankaACM atakuje go dziobem na szczęście Domianek uniknął ciosu, Tym samym zadał feniksowi dwa szybkie ciosy w grzbiet, Feniks przeraźliwe zapiszczał i chwycił napastnika w pazury wleciał do góry i upuścił DomiankaACM DomiankaACM dwudziestu metrów za wydmę*
*Woolf wraz z Tomkiem1044 i Anakinem ruszają na szczyt wydmy*
-Mam nadzieję, że przeżył
*Dotarli na szczyt, spojrzeli w dół i ujrzeli martwe ciało DomiankaACM rozszarpywane przez Feniksa*
*Feniks zauważył ich spojrzenia i wolnym krokiem ruszył w ich kierunku pozostawiając posiłek*
-Musimy go rozwalić Tomek! Ty idź z prawej strony, Anakin z lewej a ja od przodu prosto na niego!
-Już się robi!
*Tomek i Anakin ruszają, jeden z lewej strony drugi z prawej*
*Woolf wolnym krokiem ruszył na feniksa patrząc mu prosto w żółte oczy*
*Tomek1044 podbiega do prawego boku feniksa i zadaje trzy szybkie ciosy rapierem, pozostawiając w skrzydle i boku feniksa trzy głębokie rany, feniks rozwścieczony uderza Tomka1044 dziobem prosto w głowę, Tomek1044 odlatuje dziesięć metrów od niego, feniks pewniejszym już krokiem rusza w stronę Woolfa, który idzie prosto na niego z uniesionymi rękami*
*Anakin podbiega do feniksa od lewej strony i zadaje dwa ciosy rapierem, jednym rani feniksa w oko a drugim przybija łapę feniksa do ziemi, feniks widzący już tylko na prawe oko nie widzi przeciwnika, więc wykonuje zamaszyste ruchy ogonem, w nadziei,
że, trafi oprawcę, trafił! Anakin splunął krwią, upadł na ziemię ledwo dysząc, feniks obraca się prawym bokiem do leżącego pokarmu, unosi dziób w górę, aby zamaszystym uderzeniem zakończyć żywot wojownika, już miał uderzać, gdy nagle*
-Ty czerwona papugo!!
*Woolf podbiega do feniksa podskakuje do góry i wskakuje na grzbiet feniksa, uderzył cztery razy w kark feniksa, feniks zachwiał się na łapach, wydał ostatni w swym życiu pisk i upadł martwy na piach*
*Woolf zszedł z truchła, podszedł do Anakin pomógł mu wstać, podszedł do nich Tomek mówiąc*
-To była piękna walka
-O tak, wracajmy do siedziby
-WOJOWNIKU!
*Woolf odwraca się i widzi pustelnika, który kładzie medal na martwym ciele feniksa i znika*
*Woolf podchodzi do martwego ptaka i podnosi medal*
-Co to?
-Medal Zabójcy Feniksów! Tomku!
*Woolf przypina medal do piersi*
-Teraz możemy już naprawdę wracać!
*Trójka wojowników ruszyła do siedziby klanu, nad rankiem następnego dnia kapłan przybył na pustynię, aby zwrócić nie-życie DomiankowiACM*


3 maja 2020 roku..
#W całej Nekropolii nastały ciężkie czasy, każdy wampir nie należący do żadnego klanu,nie ma przyszłości... Każdy członek klanu, jest całkowicie mu podległe i nie może działać na własną rękę. Noby wyrwały się spod władzy Pana Ciemności i coraz częściej opuszczają swe kryjówki, atakując siedziby klanów i pojedyncze wampiry. Okres ten nazwano "Mrocznym czasem"#


3 maja 2020 roku...
#Dzień 3 Godz. 7 00 siedziba klanu Salem#
#Mroczny Czas#


*BlooodLogan zmierza w kierunku namiotu Woolfa*
*Wchodzi i widzi Woolfa czytającego gazetę "Pełni Krwi"*

-Witaj, nie przeszkadzam?
-O, witaj, jasne, że nie, siadaj
-Dzięki, mam do ciebie sprawę.
-Słucham...
-Mamy dwa oddziały i proponuję utworzyć trzeci, co Ty na to?
-Myślę, że to dobry pomysł, masz już kogoś na oku? I kto będzie dowódcą?
-Myślę, że dowódcą będzie Anakin, a ludzi sam dobierze, to jak?
-Zgoda, pójdę z nim pogadać.


*Woolf wychodzi z namiotu i idzie do baraku, w którym przebywają członkowie klanu*

-Anakin!
-Co jest?!
-Chodź no tutaj!
-Już!


*Anakin wychodzi z baraku i idzie do Woolfa*

-Słucham?
-Mam dla ciebie propozycję, chciałbyś zostać dowódcą trzeciego oddziału?
-No jasna, a komu będę dowodził?
-Ludzi sam dobierz, słucham propozycji.
-No więc prosiłbym o:
Oberon, Samedi, hadi i patrikko
-Dobrze, tak, więc od dziś jesteś trzecim dowódcą klanu Salem! Odmaszeruj!
-Tak Jest!

*Anakin odchodzi, a Woolf wraca do namiotu, aby porozmawiać z BlooodLoganem*

-I jak? Zgodził się?
-Tak, bez żadnych problemów.
-Dobrze, będziemy musieli zorganizować im ćwiczenia bojowe...
-Oj tak, myślę, że najlepiej wysłać ich na Pustynię Efermeh, aby powalczyli po walczyli czerwonym smokiem...
-Zgoda, zorganizuj wyprawę i załatw wszystkie formalności z pustelnikiem, aby uszykował najsilniejszego smoka na ćwiczenia, na ringu, ponieważ gdy posiedli by na pustynię to nie wiadomo ile smoków by ich zaatakował.
-Dobrze, już mnie nie ma!


*Woolf wychodzi i idzie w stronę miasta*
*BlooodLogan idzie do Anakina*

-No witam, jutro z samego rana idziecie na ćwiczenia bojowe, Woolf wszystko organizuje
-Super, tylko, jaka forma ćwiczeń?
-Musicie pokonać czerwonego smoka na ringu
-No wspaniale, a która dokładnie godzina?
-Czwarta rano.
-Tak jest! Będziemy gotowi!
-Odmaszeruj!


*Anakin odchodzi, a do BlooodLogan podchodzi Woolf*

-I jak? Wszystko załatwione?
-Tak, pustelnik nie zadawał głupich pytań, zapłaciłem mu pięć tysięcy złotych.
-Dobrze... Tak, więc czekamy do jutra, idę spać, dobranoc!
-Dobranoc Blooodzie!


#Dzień 4 Godz. 4 00 siedziba klanu Salem#
#Mroczny Czas#


**Odział trzeci, dowódca: Anakin**

-Witam, dzisiaj idziemy na ćwiczenia bojowe! Musimy pokonać tego bydlaka!
-TAK JEST!
-Dobrze, ruszamy za godzinę będziemy na miejscu


#Dzień 4 Godz. 4 30 biała wieża#
#Mroczny Czas#


*Anakin mówi do oddziału*

-Już widać piaski pustyni, za pół godziny będziemy na miejscu, macie czas naostrzyć miecze
-Będziemy walczyć na ringu?
-Tak hadi, na ćwiczeniach bojowych walka na otwartym terenie to za duże ryzyko.
-Też prawda.


*Odział idzie wolnym krokiem w stronę pustyni, ostrząc w tym samym czasie miecze*


#Dzień 4 Godz. 5 03 Pustynia Efermeh #
#Mroczny Czas#



*Oberon mówi do kompanów*

-To chyba ten ring, wchodzimy?
-Tak!


*Odział wchodzi do wielkiej klatki w kształcie koła, z sufitem wysoko w chmurach*
*Pustelnik wychodzi bez słowa z klatki i zamyka za sobą wrota*

-Ustawmy się w linii! Ja pójdę w środku, Oberon i Samedi po mojej prawej stronie, a hadi i patrikko lewej!
-Zgoda...


*Odział ustawił się w linii, i z wyciągniętymi mieczami, wolnym krokiem ruszył przed siebie*

-Co to było?!
-Nie wiem!


*Nagle prosto na żołnierzy biegł czerwony smok, ogromna bestia*
*Anakin w pośpiechu mówi do swoich ludzi*

-Oberon i hadi!
-Słucham?!
-Idźcie na niego! Będziemy go wykańczać stopniowo!


*Oberon i hadi bez namysły ruszyli z mieczami przed sobą na bestię, Oberon dotarł pierwszy, zamachnął się, lecz smok uniknął ciosu, Oberon zadał kolejne szybkie dwa ciosy w szyję bestii, trafił, smok zaryczał przeraźliwe, wzleciał w górę, zrobił saldo w powietrzu i całym ciężarem ciała runął na ziemią tam gdzie przed chwilą stał Oberon, hadi właśnie dobiegał do smoka, gdy na jego twarzy pojawiły się krople krwi towarzysza*

-Ty wstrętna czerwona kupo mięcha!


*hadi wpadł w furię, podskoczył w górę najwyżej jak mógł, wskoczył na ogromne plecy noba, który nie wiedział jak się bronić, próbował zrzucić hadiego, lecz tylko niepotrzebnie tracił siły... hadi uniósł miecz w górę i niczym gilotyna odciął smokowi prawą rękę, bestia rozwścieczyła się niczym zarzynane prosie, machnęła ogonem z lewej strony, lecz hadi uniknął zabójczego ciosu, zeskoczył z grzbietu smoka i wbił miecz lewą łapę przeciwnika, czerwony smok uderzył hadiego lewą ręką prosto w głowę, mózg żołnierza klanu Salem wylądował na suchym piachu*

*Anakin wraz z towarzyszami zaczął biec w miejsce gdzie znajduje się nob, byli już prawie na miejscu, gdy nagle smok wleciał do góry i z wielkim hukiem wylądował tuż za plecami Samediego, wziął ogromny zamach lewą ręką, chcąc wbić ostre pazury w brzuch przeciwnika, ręka zaczęła już zmierzać w stronę ofiary, w powietrzu było słychać świst i czuć śmierć, gdy nagle patrikko zasłonił swym ciałem dowódcę, pazury bestii wbiły się w brzuch, patrikko, który splunął krwią i resztkami siła wbił miecz w jęzor smoka, Samedi wyskoczył zza Anakina, wskoczył na kark smoka zaczął wykonywać szybkie ruchy, zadając ogromne ciosy Przeciwnikowi prosto w szyję, czerwony smok zawył jak wilk do księżyca, stanął na tylnich łapach zrzucając Samediego z grzbietu, gdy nagle Anakin rozbiegając się podskoczył w górę i wbił całe ostrze miecza prosto w serce smoka, nob zachwiał się na łapach, nagle runął z ogromnym hukiem na piach, przez chwilę nie było nic widać, gdy opadł kurz, Anakin wyciągnął miecz z truchła smoka, i szybkim cięciem wyciął serce, które było złote jak słońce w południe, schował je do tobołka, pomógł Samediemu wstać mówiąc*

-To była cięszka walka, mamy serce smoka, na dowód jego pokonania, wracajmy do Siedziby, jesteś ranny?
-Nie, nie jestem, no naprawdę był niezły ten smok, wracajmy.


*Anakin wraz z Samedi wyszli z ringu*

-O widzę, że wam się udało! Szkoda tylko waszych przyjaciół! HA HA HA
-Zamknij się staruchu! Bo i ciebie będzie szkoda!
-Nie możesz mnie zabić! Chroni mnie Pan ciemności!
-Doprawdy?!


*Anakin wbił miecz w brzuch pustelnika, lecz nie popłynęła nawet krew, pustelnik zaśmiał się tylko i zniknął pozostawiając po sobie tylko kurz*

-Teraz przynajmniej będzie cicho!
-No dobrze, nie traćmy więcej czasu, pora wracać


*Żołnierze ruszyli w stronę miasta*


#Dzień 4 Godz. 8 00 Siedziba klanu Salem#
#Mroczny Czas#


*Żołnierze podchodzą do BlooodLogana i Woolfa*

-Udało się?!
-Tak


*Anakin wyciąga serce z tobołka i pokazuje przełożonym*

-Było cięszko, ale daliśmy radę
-Gratulację, a reszta poległa?
-Tak, walczyli dzielnie, ale niestety polegli...
-Zaraz wyślemy tam kapłana, a wy idźcie do baraku oddziałów, niech Tomek1044 włoży to serce do gabloty trofeów.
-TAK JEST!


*Samedi wraz z Anakinem ruszyli do baraku oddziałów, a Woolf mówi do BlooodLogana*


-No, ładnie się spisali, będzie z nich bardzo dobry odział...
-Tak, nie sądziłem, że sobie poradzą


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nataniel dnia Sob 18:02, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Katalina
Nowy



Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:53, 19 Lut 2009 Powrót do góry

wez cos na czasie napisz polowy tych ludzi juz nie ma......na bw.... Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:14, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Bo to pisałem dwano temu O_o jak wrzuce i dokoncze to co pisze to napisze nowe moze:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:57, 20 Lut 2009 Powrót do góry


#5 maja, nieopodal Siedziby klanu Salem#
#Mroczny czas#


*Zakapturzona postać, zgarbiona i wyglądająca na starego wampira, stała na środku wyłożonego brukowymi kostkami placu, postać ta trzymała w ręku kulę wielkości jabłka, słychać było słowa:*

-Tak panie, zrobię wszystko co mi rozkażesz, już idę i powiem mu to czego sobie życzysz.


*Postać schowała kulę do płaszcza, obróciła się na pięcie w stronę Siedziby Klanu Salem i wolnym krokiem ruszyła w tym kierunku*

-Czego tu chcesz?!


*Strażnik bramy pyta przybysza*

-Nie twoja sprawa
-Ależ moja! Nie wpuszczę Cię, chyba, że powiesz kim jesteś i czego tu chcesz!
-Nie będę z tobą rozmawiał! Ty wypierdku!


*Strażnik dobył Ak-47, lecz przybysz szybkim ruchem wyciągnął różczkę z za pazuchy, zrobił szybki ruch nadgarstkiem i cisnął zielonym promieniem w strażnika który zamarł bez ruchu jak kamień*

-Idź po waszego szefa BloooodLogana!


*Strażnik odwrócił się i ruszył jak zaczarowany do namiotu lidera*

-BloooodLoganie!

*Szef wychodzi z namiotu i pyta strażnika:*

-Co się stało? Dlaczego do jasnej cholery nie jesteś na straży?!
-Panie! Przy bramie stoi jakiś mężczyzna i pragnie z tobą rozmawiać...
-Już idę! Ale gdy jeszcze raz! Opuścisz swoje stanowisko wylecisz stąd!

*Strażnik pobiegł do strażnicy, a lider ruszył za nim wolnym krokiem*

*Gdy doszedł do bramy, zakapturzona postać ściągnęła kaptur, który ukrywał starą twarz z wieloma bliznami, siwą brodą i martwymi błękitnymi oczyma*


-Witaj Loganie!
-Witaj, kim jesteś?
-Jestem najświętszym kapłanem i patronem pielgrzymów, przysyła mnie Pan Ciemności.
-A, w jakiej to sprawie Cię on przysyła?
-Pan Ciemności Postanowił wystawić na próbę jednego z waszych wojowników i wysłać go na pielgrzymkę w nieznane.
-A jakże się zwie ten wojownik?
-Zwie się Samedi...
-A, dlaczego to właśnie on?
-To wie tylko Pan Ciemności
-Na czym polega ta pielgrzymka?
-To nie taka zwykła pielgrzymka, wybraniec, wraz ze swoim oddziałem...

*Tu Logan przerwał kapłanowi*

-Skąd wiesz, że nasz klan posiada oddziały i że Samedi do jednego z nich należy?!
-PAN CIEMNOŚCI WIE WSZYSTKO!
-Hmmm...
-Tak więc jak już mówiłem, wybraniec wraz ze swym oddziałem wyrusza na pięciodniową pielgrzymkę do ziemi świętej u stup Wilczej góry, najwyższej i najgroźniejszej góry w naszym świecie...
-Dlaczego pielgrzymka zwie się pielgrzymką w nieznane, skoro wiadomo do kąd ta pielgrzymka wiedzie?
-Każdy wie dokąd idzie, lecz nie wie co go po drodze spotka...
-Tak więc, po co jest ta pielgrzyma? Ponieważ nie widzę w niej żadnego sensu
-W ciągu tych pięciu dni pielgrzymki wędrowcy będą napotykać na swej drodze wielu przeciwników których nie widziano nawet na ekspedycjach klanowych, gdy uda im się to wszystko przeżyć, w co wątpię... wybraniec, czyli Samedi, będzie musiał stoczyć walkę ze strażnikiem strumienia wypływającego z Wilczej góry w ziemi świętej, jeżeli jakimś cudem i to mu się uda, będzie musiał napić się wody świętej z tego to strumienia, która da mu zbawienie i pozwoli mu dalej żyć w naszym świecie
-Żyć?! Dalej?!

*Zza bramy wybiegł Samedi i podbiegł do Szefa i Kapłana*

*Zdziwiony Logan pyta go:*

-Długo tu jesteś?
-Wystarczająco długo...
-Może to i lepiej, nie będziemy tracili czasu na rozmowy.
-Ale jak to dalej żyć? Co jeżeli nie uda mi się napić tej wody?!

*Kapłan spojrzał na Samediego i zaczął mówić*

-Jeżeli nie napijesz się wody dającej życie, Pan Ciemności uzna, że nie jesteś godzien chodzić po tym świecie i zostaniesz wrzucony do Studni Dusz z której można wyjść aby żyć dalej, lecz gdy ktoś tam trafi, kończy życie na tym świecie
-Ale...
-No właśnie, ale... wampir wrzucony do Studni Dusz, może z niej wyjść lecz o czystej duszy, a czystość duszy daje długie pokutowanie, często także konieczne jest to, aby wampir ten, dostał nowe imię od Pana Ciemności...

*BloooodLogan spojrzał na Samediego który był blady jak ściana, zaczął rozmowę z kapłanem*

-Na czym polega ta pokuta i jak długo musi trwać?
-Polega na służeniu Panu Ciemności jako kapłan w Studni Dusz, a pokuta trwa tak długo jak zechce Pan Ciemności
-Ale to przecież kapłani przywracają nie-życie poległemu?!
-Nie, kapłani modlą się tylko nad poległym i przenoszą jego ciało do studni dusz, aby tam uzdrowiciele mogli mu przywrócić nie-życie
- A co jeżeli wybraniec nie podejmie się tej próbie?
-Zostanie wrzucony do Studni Dusz jako potępiony, co oznacza, że nie będzie mógł pokutować i wrócić do życia.

*Samedi który dłuższą chwilę stał jak kamień, ruszył się i powiedział:*

-Dobrze, skoro Pan Ciemności tego chce, pójdę wraz z oddziałem w tą pielgrzymkę, tylko powiedz mi starcu, kiedy?

*Kapłan na słowo starzec wzdrygnął się i zrobił kwaśną minę*

-Nie nazywaj mnie starcem...
-Dobrze, lecz...
-Wyruszycie 6 maja o godzinie 00:01
-Dlaczego to w tak precyzyjnym czasie?
-Ponieważ o tej godzinie na jedną minutę otwiera się brama pielgrzymów
-Tak więc o 00:01 musimy już być na miejscu, przy bramie?
-Tak, właśnie tak...
-A gdzie jest ta brama?
-Na szczycie białej wieży, musicie wejść na samą górę i tam o tej właśnie godzinie pojawi się wielki krąg czasu w który będziecie musieli wejść.
-Dobrze, skoro taka jest wola Pana.
-Wykonałem swoje zadanie, żegnajcie
-Żegnaj
-Do zobaczenie...

*Kapłan zaśmiał się, włożył kaptur i zniknął w kłębach dymu*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nataniel dnia Sob 17:49, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:50, 21 Lut 2009 Powrót do góry

-Samedi, nie boisz się?
-Trochę, a co jeżeli polegnę?
-Nawet o tym nie myśl!
-No dobrze, powiesz o tej wyprawie Anakinowi?
-Dlaczego ty nie możesz tego zrobić?
-No... niby bym mógł, ale teraz chciał bym zostać sam i pomyśleć trochę
-Dobrze... Powiem mu o co chodzi
-Dzięki, ja idę do namiotu pomyśleć...
-Trzymaj się Samedi

*Samedi odchodzi w głąb posiadłości klanu. BloooodLogan zmierza w kierunku baraku oddziałów*

*Z baraku wychodzi Tomek1044*

-O! Witaj Loganie, jaki się miewasz?
-Ja?... dobrze, dzięki, a ty?
-No ja też, szukasz kogoś?
-Tak, Anakina. Jest może w środku?
-Jest, ja spadam, idę porozmawiać z Woolfem, cześć
-Cześć

*BloooodLogan wchodzi do baraku i podchodzi do Anakina siedzącego przy oknie*

-Witaj
-Witaj, stało się coś?
-Tak, słuchaj, jest taka sprawa...

*BloooodLogan opowiedział o wszystkim Anakinowi*

-A dlaczego to właśnie on?
-Kapłan powiedział, że tylko Pan Ciemności to wie...
-No dobrze, przeciecz to jest jasne że pójdziemy
-Dobrze, powiedz swoim ludziom
-Tak, zaraz do nich pójdę, trzymaj się
-Dzięki i nawzajem, narazie

*Anakim zmierza w kierunku swoich ludzi, BloooodLogan wychodzi z baraku i idzie do swojego namiotu*

*Anakin przybywa do ludzi i mówi:*

-Oberon, hadi, patrikko!
-Słuchamy!
*Odpowiedzieli wszyscy razem*

-Mamy akcję!

*Anakin ze szczegółami wytłumaczył wszystko swoim ludziom*

-Dobrze, skoro już wszystko jest jasne, idźcie się przygotować
-Tak jest!


#5 maja, siedziba klanu Salem#
#Mroczny czas#

*Na głównym placu stoi oddział trzeci, a wraz z nim BloooodLogan*

-Tak więc, za chwilę wyruszacie, czeka was pięć dni podróży, na pewno dacie sobie radę
-Tak jest!
-Anakinie...
-Tak?
-Zrób wszystko, abyśmy nie stracili Samediego
-Tak jest...
-Samedi...
-Słucham...
-Trzymaj się, na pewno dasz sobie radę...
-Dzięki

*Oddział trzeci odchodzi i zmierza w kierunku białej wieży*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nataniel dnia Sob 17:51, 21 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:32, 21 Lut 2009 Powrót do góry

#5 maja godzina 23:30, nieopodal białej wieży#
#Mroczny czas#


**Oddział trzeci, dowódca: Anakin**

-Zostało nam 31 minut, musimy się pośpieszyć!
-Tak jest!
-Mam nadzieję, że naostrzyliście miecze i wyczyściliście broń?

*Oberon odpowiada*

-Tak, myślę, że będziemy walczyli jak nigdy dotąd...
-A no jasne! Idziemy dalej! Nie ma czasu do stracenia...

*Oddział ruszył szybszym krokiem w stronę białej wieży, gdy nagle usłyszeli głośne sapnięcie, wzdrygnęli się wszyscy, a hadi powiedział cichym głosem:*

-To biały smok, ale na szczęście śpi..

*patrikko odpowiedział*

-Yhy, idźmy dalej, mamy jeszcze dziesięć minut, ale z drugiej strony mogli byśmy ubić tego smoczka, było by trochę zabawy...

*Anakin odpowiada:*

-Nie możemy tracić sił, wchodzimy na górę!

*Oddział zaczął wchodzić po krętych schodach na szczyt białej wieży, wspinali się coraz wyżej i wyżej, nagle schody skończyły się ,a Samedi, Anakin, Oberon, Hadi i Patrikko stanęli w wąskim holu wyłożonym marmurem*

-Gdzie ta brama?!
-Poczekajmy jeszcze dwie minuty, jest dopiero 23:59...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nataniel dnia Pon 12:24, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:20, 23 Lut 2009 Powrót do góry


#6 maja godzi. 00:01, Biała wieża#
#Pierwszy dzień pielgrzymki#
#Mroczny czas#


*Tuż przed oddziałem ukazała się wielka puszcza jak by na obrazie w okrągłej ramie, a obraz ten falował jak woda na której przed chwilą usiadł jakiś robaczek*
*Samedi spojrzał na towarzyszy i rzekł:*


-Wchodzimy! nie ma czasu do stracenia!

*Najpierw Samedi, zaraz za nim Anakin, hadi, patrikko, a na końcu Oberon, w takiej kolejności oddział wskoczył do „obrazu” i wszyscy znaleźli się na małej polanie w około której rosło wiele drzew, iglastych jak i liściastych, budziły w towarzyszach broni lęk, gdyż wyglądały tak jakby były żywe i srogo na nich patrzały... patrikko obejrzał się za siebie, lecz wejścia, a w tym przypadku raczej wyjścia, już nie było, Anakin ocenił sytuację i rzekł do towarzyszy:*


-Ruszajmy

*hadi odpowiedział tylko jeden, gdyż pozostali byli zajęci szukaniem wyjścia, lecz na marne ponieważ bramy już nie było*


-Tak jest!

*Oddział ruszył w ciemną puszczę, księżyc świecił jasno jak latarnia, lecz nie było ani jednej gwiazdki na niebie*




#6 maja godzina 6:00, gdzieś w puszczy#
#Mroczny czas#


*Oddział szedł nie odczuwając ani znużenia ani zmęczenia, słońce już wschodziło. Samedi rzekł do przyjaciół:*


-Ale tu cicho, idziemy już sześć godzin, a jeszcze nie napotkaliśmy ani jednego stwora, co jest? Czyżby nie miało być zabawy?
-Nie mam pojęcia, ale...

*Samedi przerwał gdyż w pobliskich krzakach coś się poruszyło i jak na zawołanie wyskoczył z nich stwór, podobny do tygrysa, lecz miał czerwone ślepia i pazury długości około piętnastu centymetrów, z tylko wychodził mu długi ogon zakończony czterema dziesięciocentymetrowymi grotami, bestia ustawiła się na przeciw wojowników, a Anakin zdążył tylko powiedzieć:*


-Do boju!

*Gdyż bestia już ruszyła w ich kierunku, była już przy Oberonie, gdy nagle zrobiła zwód i ugryzła patrikka w nogę, nie chciała puścić tylko szarpała tak jak by noga patrikka była gumową kaczką, hadi wykorzystał ten moment i w tym samym momencie w którym patrikko zaczął krzyczeć z bólu, szybkim cięciem odciął bestii ostry i zabójczy ogon, bestia w ataku furii puściła nogę patrikka z której ciekły strumienie krwi, skoczyła na hadiego, lecz w tym samym momencie podbiegł do niej Samedi i wbił ostry miecz w bok stwora który zawył z bólu jak jakiś pies, w ciągu ułamków sekund Anakin zadał dwa silne ciosy w łeb bestii, a gdy ona zaczęła tracić siły i opadać na ziemię, oberon wyskoczył do góry na dwa metry i w locie odciął bestii łeb który opadł na liście paproci pozostawiając na swym tułowiu tylko wielką plamę krwi, Anakin dumny ze swych ludzi podszedł do nich i powiedział:*


-Ładna robota panowie, patrikko trzymasz się?
-Tak...
-hadi, załóż mu opatrunek, zatrzymamy się tu na chwilę, odpoczniemy i wyczyścimy broń

*Cały oddział odpowiedział radośnie, gdyż ucieszyli się, że mogą chwilę odpocząć przed dalszą drogą*


-Tak jest!

*Hadi założył patrikkowi opatrunek i wraz z nim dołączył do towarzyszy którzy czyścili właśnie swe miecze całe brudne od krwi, Oberon zapytał radosnym głosem:*


-Jesteście może głodni?

*Wszyscy bez zastanowienia i zgodnym chórem odpowiedzieli:*


-Tak! i to bardzo!

*Anakin z uśmiechem na twarzy swą mową przerwał radość towarzyszy:*


-To bardzo dobrze! Przed nami jeszcze długa droga, a tu już niedługo noc zapadnie, ruszajmy dalej!

*Wszystkim uśmiech zszedł z twarzy a hadi smutnym głosem mruknął:*


-W którą stronę idziemy?
-Tą Ścieszką, czyli na południe, kapłan mówił, że właśnie na południu jest ziemia święta i Wilcza góra, ruszajmy!

*Samedi spojrzał na Anakina i zapytał:*


-Pozostaje tylko pytanie czy temu kapłanowi można zaufać...
-Zaufaj mnie a nie jemu

*Tak więc wojownicy ruszyli wąską ścieżką na południe, Samedi zaczął rozmowę z Anakinem który szedł tuż za nim, a patrikko zaczął odgwizdywać wydając w ten sposób jako taką melodię ze swojego gardło a pozostała dwójka pilnie się tej melodii przysłuchiwała*


-Jak myślisz, dam sobie radę?
-No... ja myślę, że tak, ale to nie wystarczy abyś zwyciężył, musisz uwierzyć w swoje siły, bo inaczej nic nie osiągniesz
-No niby tak, ale bez was na pewno nie dał bym sobie rady, tak więc idźmy dalej, o dwudziestej trzeciej rozbijemy obóz prześpimy się trochę
-Tak, to dobry pomysł, musimy mieć siły na dalszą drogę, bo bez nich nie będzie sensu iść dalej


#6 maja godz. 21:00, polana w lesie#
#Mroczny czas#


*Oddział jest na niskim wzgórzu na którym nie rośnie ani jedno drzewa, hadi zapytał:*


-Patrikko, widzisz jakiegoś stwora? Bo ja nie, myślę, że będzie spokojnie...
-Nie mam pojęcia, w tych lasach wszystko może się zdarzyć, a ten tygrys jest żywym... a nie, już martwym tego dowodem

*Anakin zwrócił się do rozmówców*


-Tak, nie możemy lekceważyć zagrożenia, tutaj wszystko może się zdarzyć...

*Oddział ruszył do przodu, przeszli jakieś dwadzieścia metrów, gdy nagle oberon wzbił się w powietrze na wysokość półtora metra, upuścił miecz na ziemię i z hukiem opadł bez ruchu na paproć, patrikko spojrzał szybko prawą stronę i ujrzał ogromną pajęczynę a w niej pająka z długimi na dwa metry nogami, szczękami wielkimi jak sierpy i sześcioma żółtymi świecącymi się oczyma*
*Patrikko zapomniał chyba, że nie on dowodzi i ryknął:*


-Anakin! Samedi! Hadi! Szybko do mnie!

*Żołnierze ruszyli naprzód, patrikko postanowił uderzyć pierwszy, zaczął biec ile sił w nogach w stronę pająka który przebierał gwałtownie nogami, a z jego pyska ściekała gęsta piana podobna do śliny, lecz była czerwona, tak jakby od krwi, patrikko był już tylko pięć metrów przed potworem, uniósł miecz i nagle jego okaleczona noga dała o sobie znać, patrikko upadł na ziemię, zobaczył tylko szczękę pająka i kilka sekund później poczuł jak czubki siekaczy szczęk paskudy wbijają się w jego rękę, po kilku następnych sekundach pająk puścił rękę ofiary i uniósł się jak pies na tylnich łapach, hadi przeskoczył nad nieprzytomnym i bladym przyjacielem i wbił miecz w miejsce gdzie głowa pająka łączyła się z owłosionym tułowiem, przeciwnik wydał z siebie pisk, upadł na plecy i zwinął nogi, wyglądając teraz jak piłka. Hadi podszedł do owej
piłki, złapał swój miecz i wyciągnął go z martwego ciała pająka mówiąc sam do siebie:*


-Uwielbiam zabijać pająki...


*Odwrócił się i zobac zył patrikka stojącego na własnych nogach razem z towarzyszami, nawet Oberon już do nich zmierzał, hadi podszedł do patrikka i zapytał go troskliwym głosem:*


-Dobrze się czujesz przyjacielu?
-Dobrze, dzięki, nie wiem co ten pająk mi zrobił, nie mam nawet śladu po ugryzieniu...

*Anakin przerwał im rozmowę i powiedział do hadiego:*


-Gratuluję! To był wspaniały atak... A teraz musimy iść, nie mamy czasu na, zaraz będzie całkiem ciemno, poszukamy jakiegoś noclegu i prześpimy się do jutra rana

*Oddział ruszył bez słowa na południe, po pięciu minutach znaleźli się na małej polanie*


-Tu rozbijemy namioty i przenocujemy
-Tak jest!

#6 maja godzina 23:10, Polana w puszczy#
#Mroczny Czas#


*Oddział trzeci rozbił już obóz, Samedi rozpalił ognisko, a Oberon upolował zwierze podobne do sarny, lecz miało dwa ogony... wszyscy się najedli i poszli spać gdyż nazajutrz czeka ich ciężki dzień...*


Ciąg dalszy nastąpi....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katalina
Nowy



Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:04, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Mad


a gdzie u nas w klanie jest Anakin?????????????????????????????

mialo byc na czasie Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Astian
Administrator



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 15:43, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Kati, wez przestan ferment siac Razz

Rysiu spisuje historie klanu od poczatku, od czasow prehistorycznych wrecz, warto zeby kazdy poznal nasza historie... tak Ty tez, bo duzo z tego dzialo sie przed Twoimi narodzinami na BW Razz

Niektorzy z nas sa naprawde starzy (chodzi o wiek postaci) i nasza pamiec siega poczatkow stworzenia BW ... i praktycznie tyle tez czasu istnieje SALEM


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nataniel
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jestem?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:59, 23 Lut 2009 Powrót do góry

No właśnie skończę pisać pielgrzymkę napisze że powstało WitcH_HunT potem Salem-odrodzenie no i to Salem:) i wtedy zacznę pisać na czasie i jak najbardziej prawdziwe rzeczy takie jak ekspy, oblegi itp:) U jak by wrócili do Salem Ci co tu są opisani, hadi, oberon to Salem już by silniejsze byłoSmile a tak to się porozchodzili w ciemności Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin